Do tej pory nie przyszlo mi do glowy szukac jednoocznych w necie. To bylo glupie, bo jestescie.
Mam 29 lat i od malenkosci zyje ze slepym lewym okiem ( widze tylko blyski swiatla) oraz ze "zdrowym" na minus 8 i astygmatyzm. Mialam skleroplatyke na lewym, jak widac nie pomogla.
Doswiadczalam w zyciu bardzo dziwnych rzeczy, przez te moje oczy. W Polsce mialam druga grupe i wpisik zakazujacy prowadzenie pojazdow. Nie moglam tez znalezc pracy, nikt nie chcial nikogo takiego. Zmienilam miasto, zapuscilam grzywke, zaczelam sie ukrywac. ;-) Zaczynalam kilkakrotnie studia, teraz, nareszcie dobrnelam do konca jednych z nich i musze napisac magisterke, co nie jest dla mnie proste, slepienie w literki objawia sie wymiotami i bolem glowy.
Nosze soczewke kontaktowa, czasami, tak dla cwiczen zakladam minus 8 na to moje niewidzace. Bardzo ciezko jest zejsc ze schodow, wszystko widze wielokrotnie. Wymiotnie tez jest. Wytrzymuje zazwyczaj kilka godzin.
Zaczelam robic prawojazdy w Anglii, tu tylko trzeba przeczytac rejstracje z 20 metrow i nikt w oczy nie zaglada. Nie wiem jak sobie poradze z prowadzeniem samochodu, ale ja naprawde chce zyc normalnie... Bardzo chce.
Ciagle sie o cos udezam, glowa, nogami, palce u nog mialam wszystkie polamane wielokrotnie. Jezdzenie na rowerze mi nie wychodzi. Jestem bardzo slaba i uczylam sie kilka lat. Moja mama juz sie wtedy poddala. Lapie przedmioty w powietrzu, tzn wydaje mi sie, ze sa blizej niz sa. Przelewam szklanki. Pozatym zyje normalnie. Nikt nie wie, ze nie widze na jedno oko. Zajmuje sie tu mlodymi autystykami. Zatailam wszystko, zeby dostac prace.
Malowanie niewidzacego oka jest trudne, ale nie niemozliwe. Ciagle sie ucze, ale wiem, ze nie nalezy wogule wytezac widzacego oka. Najlepiej je zamknac i malowac na dotyk. Juz mi nawet czasem eyeliner wychodzi. Gozej z depilacja brwi. Wole chodzic do kosmetyczki. Jedno oko ucieka, widac, ze cos nietak, nie lubie tego, wiec zaslaniam je wlosami. Bardzo zadko ludzie pytaja sie mnie, co jest z moim okiem. Wiec czuje sie bezpiecznie.
Od malenkosci widze rozszczepione swiatlo. Nie wiedzialam, ze to cos dziwnego, dopuki nie zaczelam o tym myslec i myslec... i doszlam do wniosku ze tylko ja widze te wszystkie gwiazdeczki. Czasem maluje i staram sie malowac, to jak JA widze.
Cale zycie mecze sie za to z mroczkami. Jest ich tak cholernie duzo i zawsze leca stadami w miejsce, gdzie spojze. Szare bazgroly, nawpol przezroczyste. Umiecie sobie z tym radzic? Lekarz chyba nawet nie bardzo wie, co to jest, jak opowiadam. Jem te borowki i inne witaminy, ale mroczki sa nieodlaczna czescia mojego zycia. :-(