MENU

Forum - fobia

fobia

fobia

Witam,

 Trafiłem na to forum zupełnym przypadkiem.

Mam ze sobą wielki problem i już sam nie wiem czy przypadkiem nie powinienem odwiedzić jakiegoś psychologa.

Moja historia pokrótce wygląda tak. Od urodzenia mam sporawą wadę wzroku (nie pamiętam dokładnie i nie chce mi się o tej porze grzebać w dokumentach) coś około + 4 z hakiem na prawym i +6 z hakiem na lewym. Oczywiście do tego dochodzi astygmatyzm. To dziwne bo to, że mam zeza zauważyłem dopiero w szkole średniej, jak zacząłem widzieć podwójny obraz, no ale nic. Dodam jeszcze, że moje prawe oko widzi "normalnie" (pomijam oczywiście wadę wzroku), natomiast lewe... hmm no właśnie, lewe oko w szkłach korekcyjnych widzi 20 %. Także mój zbieżny zez wynika podobno z niedowidzenia. Odnośnie lewego oka (tego niedowidzącego) zamykając prawe (to lepsze), widzę w miarę dobrze, wyraźnie aczkolwiek nie umiem skupić wzroku na konkretnej rzeczy. Oglądać TV jestem w stanie, grać w połkę na upartego bym dał radę, natomiast czytać już nie, chyba że przyłożę klawiaturę do oka to ledwo widzę literki, natomiast książki nawet z lupą nie da rady.

Od zawsze miałem kompleks na punkcie moich oczu. Na początku nosiłem okulary z tak grubymi szkłami, że czasami dzieciaki się ze mnie w szkole nabijały (bardzo rzadko ale jednak - dołujące to było), a dołączając do tego okropną wrażliwość, moje życie to wieczne zadręczanie się na tym punkcie - ale o tym zaraz :). Od 3 lat jestem szczęśliwym posiadaczem twardych szkieł kontaktowych. Dzięki temu poszedłem na studia i poznałem świetną dziewczynę, z którą jestem już 2 lata - i od tego czasu można powiedzieć, że jako tako zacząłem funkcjonować.

Ok teraz ta najgorsza dla mnie część czyli fobia i ciągłe zadręczanie się. Zanim jednak przejdę do rzeczy to wiem, że ludzie mają po stokroć gorsze problemy, a niektórzy ludzie mają wieksze zmartwienia związane ze swoimi oczami niż ja - zdaję sobie z tego sprawę, nie zmienia to jednak faktu, że wykańcza mnie to psychicznie. Od momentu gdy zauważyłem u siebie zeza to wmawiam sobie, że ludzie to widzą i dla tego włąśnie mam problem z kontaktami z innymi ludźmi i mimo, że moja dziewczyna Twierdzi, że tego w ogóle nie widać, ani nikt nigdy mi prosto w oczy nie powiedział, że coś jest z moimi oczami nie tak, to moja podświadomość niestety cały czas pracuje i zaczynam wyobrażać sobie jakieś dziwne rzeczy. Np, mam wrażenie, że ludzie czasami nie chcą patrzeć mi prosto w oczy, że uciekają wzrokiem, że czasami się z tego podśmiewają. Jak czasami się spotkam wzrokiem z inną osobą, a jakiś czas  później ona zaczyna się śmiać to ja już wmawiam sobie,że to dlatego, ze cos zauważyli. Kuźwa (przeprraszam), ale to jest okropnie dobijające.  Mam wrażenie, że to przez to mogę pochwalić się brakiem przyjaciół i praktycznie znajomych. 300 razy na godzine pytam się mojej dziewczyny czy widać - mam już tego wszystkiego dosyć. Praktycznie o niczym innym nie myślę tylko o moim oku, zwłaszcza gdy rozmawiam z innymi osobami niż moi rodzice oraz dziewczyyną. Może w sumie to nie miejsce na takie wyznania, ale mam wrażenie, że są ludzie na tym forum, którzy mnie zrozumieją.

Jeszcze jedno, przez te wszystkie lata nauczyłem się to kontrolować, a przynajmniej po części. wiem kiedy na pewno robię, a kiedy nie (choć czasami już i z tym mam problem). Umiem korygować położenie oczu opierając się o podwójne widzenie. Jeżeli oczy widzą podwójnie (nie widzę środkiem tylko bokiem lewego oka mając oba otwarte) to gdy obraz z lewego oka jest po lewej stronie obrazu z oka prawego to wiem że zez jest, natomiast gdy się nakładają oraz gdy obraz z oka lewego jest po prawej stronie oka prawego to zeza nie ma. Ja wiem, żę moje wyjaśnienia mogą być dziwne i niezrozumiałe za co przepraszam. Przepraszam również za brak fachowej terminologii ale wyjaśnić jest to trudno. Moja dziewczyna tego nie rozumie ponieważ nie ma problemów z oczami.

Dużo bym dał, żeby o tym zapomnieć. Próbowałem uwierzcie, ale nie da się.

 Dzięki jak ktoś dotrwał do końca i z góry przepraszam za chaotyczność w mojej wypowiedzi.

Pozdrawiam,

Piotrek 

   

fobia

No, to faktycznie masz fobię :)

Zastanawiałeś się nad operacją zeza? Czy też w Twoim przypadku nie jest to rozwiązaniem?

Z moich doświadczeń wynika, że ludzie się nie śmieją. Ale fakt, nawiązywanie kontaktu wzrokowego to problem. Bo każdy zez jest bardzo zauważalny.

Czyli masz i fobię i prawdziwy problem. :) Co do pierwszeg, to jeżeli faktycznie się ciągle pytasz, to zadręczysz swoją dziewczynę. Jak sam nie potrafisz się wyluzować, to idź do psychologa. Im wcześniej, tym lepiej.

Co do tego, że widać zeza i Ci przeszkadza w kontakcie wzrokowym, rozmowie.  Dla mnie chyba rozwiązaniem okazała się opaska na oko. Obejrzyj sobie zdjęcia w necie ludzi z opaskami. Niektórzy noszą opatrunki ale dla mnie to jakieś dziwne rozwiązani. Co z tym zrobić - w tym chyba nikt Ci nie pomoże. Samemu trzeba znaleźć rozwiązanie, bo dla każdego dobre będzie co innego.

Pozdrawiam

fobia

mam to samo, tu chyba żadna operacja nie wchodzi w grę. Żyję z tym od 13 lat. Mie z fobi wyleczyła wiara, bo chyba bym wylądowała u psychiatry. 

fobia

No niestety, u mnie operacja nie wchodzi w grę. Pani, u której byłe, a której imienia i nazwiska niestety nie pamiętam, powiedziała mi, iż z racji tego, że to lewe oko widzi tylko na 30 % to raczej nikt się nie podejmie operacji. Raz, że z tym gorszym i tak się nic nie da zrobić, a dwa, ze jest za duże ryzyko, ze z tym dobrym coś się może stać, więc ogólnie średnio ciekawie.

 Co do tego zeza to tak jak pisałem, moja dziewczyna twierdzi, że tego w ogóle nie widać i że gdybym jej nie powiedział to ona o tym nie wiedziala i nic nie zauważyła. Druga rzecz, jak patrze w lustro to jest ok, tzn nic, żadnego zeza, oko nie leci. Natomiast jak już odejdę od tego przeklętego lustra to zaczyna się walka z umysłem. Podśmiewam się, że ja powinienem mieć przyczepione na stałe jakieś małe lusterko.

 Najchętniej to spotkałbym się z kimś kto równie mocno jest przeczulony na tym punkcie i powiedział mi "prosto w oczy" czy widać czy nie. Zaraz padnie pytanie czy w takim razie nie wierze swojej dziewczynie. Odpowiedź brzmi: wierzę, ale... Sam już nie wiem. Oj chyba faktycznie trza udać się do specjalisty ^^ AWESOME :/ 

Re: fobia

Jeżeli Ci na tym tak zależy, to zobacz, czy nie ma tu kogoś z Twojej okolicy. Myślę, że nikt nie odmówi takiej "przysługi" :)

I nie potrzebujesz osoby przeczulonej, tylko szczerej, a to że sądzisz że Twoja dziewczyna może nie być do końca szczera, to naturalne. I jeżeli zez jest leciutki i zbieżny, to może jednak dwuocznej, bo jednooczna może po prostu tego nie zauważyć.

 

fobia

Miałam bardzo podobnie przez długi czas, ale uczę się akceptować siebie i jest coraz lepiej. Kiedy oko "ucieka" to staram się tym nie przejmować, o ile to faktycznie nie wpływa na mój stan fizyczny, bo i tak, niestety, się zdarza..

 Pamiętam moje przewrażliwienie, pamiętam gdy wszystko kręciło się wokół oka i prawie wszystko od jego stanu uzależniałam - żałuję. 

 Mam nadzieję, że sam to zrozumiesz. Jeśli nie, to może faktycznie przydałaby Ci się pomoc specjalisty.

Pozdrawiam serdecznie

fobia

witam i jesli można to dorzucę swoją propozycję  choć każdy kto cierpi na fobię czy jakikolwiek rodzaj manii nie uważa tego za chorobę a tak naprawdę jest to choroba zatruwająca nam totalnie życie poprzez zaburzenie naszej psychiki. Polecam wizytę u dobrego psychiatry bo to leczy się również wspomagając organizm lekami. Nie ma się czego wstydzić ,że korzysta się z pomocy psychiatry a ten kto o tym mówi  głośno juz jest wygrany .Polecam wszystkim tym ,którzy mają mało tolerancyjne otoczenie dla siebie oraz wogóle dla osób niepełnosprawnych zagłębić się zarówno w film o Jaski Meli jak i w bardzo głębokim przesłaniu jakie Jan Mela wystosował do społeczeństwa w swoim zeszłotygodniowym spotkaniu na kanapie u Kuby Wojewódzkiego. Nie da się tego opisać trzeba to samemu wysłuchać.

Pozdrawiam P.S.Ja też chodzę do swojego psychiatry i to są chyba najfajniejsze wizyty lekarskie jakie zaliczam oprócz 4 innych specjalistów

fobia

Dorzucę swoją fobię. Odkryłam ją niedawno. To fobia społeczna. Nigdy nie umiałam nazwać tego z czym się zmagam a przypadkiem odkryłam, ,że to chyba to. Zbieram się z zamiarem zapisania sie do psychiatry bo mnie to strasznie męczy. Boję się ludzi. Trwa to od kilkunastu lat. Nie umiem utrzymywać relacji z innymi, unikam ich, nie mam tematów do rozmów. Ciągle tylko strach przed odrzuceniem i wyśmianiem. Dodatkowo nasiliło to się po utracie oka. Nie pracuję bo boję się kontaktów z innymi. Moje poprzednie prace porzucałam nie ze względu złych warunków a z powodu stresu związanego z obcowanie z drugim człowiekiem.  Już mam dość tego lęku. Chcę normalnie pracować, spotykać się z innymi. To tyle co chcę dorzucić do tematu :)

Re: fobia


Zuzik:
 Nie umiem utrzymywać relacji z innymi, unikam ich, nie mam tematów do rozmów. Ciągle tylko strach przed odrzuceniem i wyśmianiem. Dodatkowo nasiliło to się po utracie oka. Nie pracuję bo boję się kontaktów z innymi. 

 

Mam bardzo podobnie. Ostatnio poszukuję pracy i wszystko jest ok do momentu jak nie zobaczę w ogłoszeniu czegoś co daje mi do zrozumienia, że będę musiał obcować z drugim człowiekiem (tak wiem, gdzie bym do pracy nie poszedł to i tak będę musiał z innymi, chcąc nie chcąc, rozmawiać). Bardzo często chcąc aplikować na dane stanowisko, po szybkim przemyśleniu nie robię tego ponieważ obawiam się o to, że ludzie, jeżeli nawet nie prosto w "oczy" to za plecami, będą się naśmiewać.