MENU

Forum - Witam ma ktoś z was podobne sytuacje?

Witam ma ktoś z was podobne sytuacje?

Witam ma ktoś z was podobne sytuacje?

Witam

Mam 25 lat, na jedno oko nie widzę a na drugie bardzo słabo (retinopatia wcześniacza). Posiadam orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności przyznane na stałe. Posiadanie tego orzeczenia uprawnia mnie do korzystania z 93% i 51% ulgi na przejazdu autobusami i pociągami. Czy ktoś z Was mający znaczny bądź umiarkowany stopień z symbolem 04-O korzysta z tych ulg? Pytam ponieważ często podróżuję autobusami  na uczelnie i czasem zdarzają mi się nieprzyjemne sytuacje typu:

Wchodzę do autobusu  proszę  kierowcę o bilet z ulgą 93% z tytułu niepełnosprawności wzrokowej. Kierowca na to ale pan nie jest niewidomy gdzie pan ma laskę? Ta ulga przysługuje tylko osobą niewidomym…  Dopiero po długiej rozmowie zdołałem wytłumaczyć panu, że według ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnieniu osób niepełnosprawnych osoby zaliczone do znacznego bądź umiarkowanego stopnia niepełnosprawności są określane potocznym słowem „niewidomy” i w tej grupie są osoby całkowicie niewidome, posiadające użyteczne resztki wzroku oraz osoby słabowidzące.

Następnym razem korzystając z usług innej firmy przewozowej  usłyszałem, ze nie mogę poruszać się bez przewodnika i bilet nie zostanie mi sprzedany.

Miał ktoś z Was podobne sytuacje? 

Witam ma ktoś z was podobne sytuacje?

Witam ja tez mam stopien znaczny przyznany na stale i korzystam z ulg tez mialam retinopatie wczesniakow.Na szczescie nie mialam takiej nieprzyjemnej sytuacji zawsze mam ze sobą legitymacje.jak ten kierowca mógł tak tobie powiedziec tego nie rozumiem.

Witam ma ktoś z was podobne sytuacje?

No cóż mnie nie dziwi takie zachowanie kierowców gdyż już za wiele glupot z ich ust słyszałam i po prostu nie robi to na mnie wrażenia. Z jednej strony staram się ich zrozumieć bo niewidomy faktycznie kojarzy się z ciemnymi okularami i białą laską ale z drugiej strony jeśli mają dokument to nie powinni dyskutować a niestety często zdarza się, że nie dość, że nie chcą sprzedać biletu z odpowiednią  ulgą to na domiar złego są niegrzeczni i pyskaci. Święta zasada jest taka, że na chamstwo odpowiada się chamstwem. Sposób, który nigdy nie zawodzi jest poproszenie o kontakt do przełożonego i z nim bezpośrednio wyjaśnianie sprawy. Z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to miłe i sympatyczne ale co najważniejsze zazwyczaj skuteczne. Ja dojeżdżając z miejsca swojego zamieszkania przechodziłam katorgę z kierowcami  jeśli chodzi o ulgowe przejazdy ale nie odpuściłam i obecnie mam święty spokój. Zdarzało się, że z busa wychodziłam z płaczem. Oj ileż to ja się nasłuchałam, że mi się ta ulga nie należy albo że takiej ulgi w ogóle nie ma.

Witam ma ktoś z was podobne sytuacje?

ja urodzilam sie-co widac w galerii z tzw. bielmem na oku. na komisji dano mi 3 gr. wiele dlugich lat jezdzilam autobusami,busami i pociagami. od 13-27 roku zycia. jednak nigdy nie spotkalam sie z chamstwem na od obslugi pociagu. natomiast pksowscy kierowy wiele razy-gdy posiadal. pznke tymczasowa probowali mnie oszukacRobilam cos takiego w sytuacjach bezczelnosci. po slowach-ze to i tamto mi sie nie nalezy mowilam w miedzyczasie wyciagajac komorke: dobrze skoro pan tak mowi to poprosze numer do kierownika pekaesu, musze mu wyjasnic ze przepisy mowia co innego. ale mialam tez jedna okropna sytuacje. ktora dotej pory jest dla mnie bolesnym wspomnieniem: w wieku17 lat mieszkalam w internacie (100km od domu byla szkola) w domu ledwo koniec z koncem sie wiazalo ojciec stracil prace. na tydz. pobytu cala moja kasa to bylo 10zl. 1zl na podmiejski i 4zl na autob do domu i to samo w druga str. ktoregos piatku jak zwykle wsiadlam do autob. standardowo poprosilam o bilet ulgowy-szkola dała mi taka legitym, ktora proszac o bilet okazywalam. facet nic nie mowiac wystukal na klawiaturze i wydrukowal mi bilet. podaje mi i mowi 18e zl. ja zbladlam, bo mialam z soba juz tylko 4zl, a gdy powiedzíalam ze nie moge mu wiecej dac bo mam tylko tyle-co mi zabral. chcialam wysiasc, a on krzyczac zlapal mnie za plecak ze ledwo zlapalam rownowage by nie rabnac do tylu i uslyszalam, ze jak smiem mu chleb od ust odbierac. ja z placzem wycedzilam,a pan oszukujac mnie skazuje mnie na caly lykend spania na dworcu. popchnal mnie z calej sily ze gdybym przyp. nie zlapala sie klamki wyladowalabym twarza w sniegu. za soba uslyszalam brzek lecacych pieniedzy. wtedy bylam zalamana nie myslalam o tym by spisac numery rejestracyjne i zglosic gdzie trzeba ten incydent. ale czulam sie wtedy jak smiec, ktoremu nic sie nie nalezy i poleglam.