MENU

Forum - s.o.s.

s.o.s.

s.o.s.

Podobno cechy fizyczne się nie liczą. Coraz częściej życie uświadamia mi, że jest inaczej. Nie mogę znaleźć w nikim oparcia. Żadnych znajomych, przyjaciół. Rodzina? Siostra udaje, że mnie nie ma. A rodzice, że wszystko jest ok. Nie wiem w czym tkwi problem. Może we mnie? Chciałabym wiedzieć. Mimo, że jestem młoda, czuję się jak samotna, starsza i opuszczona pani w bujanym fotelu, zostawiona na pastwę losu. Gdy zawsze próbuję nawiązać z kimś jakąś większą relację, ten drugi ucieka. Mam wrażenie, że przede mną. Możliwe, że nie jestem piękna, pewne, że mam wadę wzroku - ale, też mam potrzeby. Choćby porozmawiania z kimś, kto zamiast zdawkowej odpowiedzi i mówiąc kolokwialnie, zawinięcia swoich czterech liter i ucieczki, zauważy, że jestem wartościowym człowiekiem. Zastanawiałam się wiele razy, co jest ze mną nie w porządku. Nie wiem. Potrzebuję człowieka, który pomoże mi w walce z samotnością...  

s.o.s.

Przecie Ty śliczna jesteś, fizycznością żadną trapić się nie musisz. A sama także nie jesteś. Ja jestem. Daleko, lecz nie tak okrutnie. E-mail w profilu moim stoi, zatem pisz, kiedy zechcesz.

 Przytulam mocno Pocałunek

 Joanna

s.o.s.

Dziękuję, ale mimo wszystko jest coś nie tak, skoro jestem sama...

s.o.s.

Przeprazam że akurat tutaj to napiszę ale cesarzowa kojarzy mi się z Anną Dymna. I to jest pozytyw żeby było jasne :)

A tak co do tematu wątku to dobrze to znam, taką obojetność, traktowanie jak opisujesz ze strony zdawałoby się najbliższych (teoretycznie)

Myślę że nie trzeba się dołować myśląc że "winnym" za taki a nie inny obrót sprawy jest się tylko i wyłąc znie samemu i doszukiwać się tym samym jakoby było się "żródłem problemu"

s.o.s.

ja z chęcia dam ci inne spojrzenie na Ciebie i rzeczywistosc, zapraszam do korespondencji

s.o.s.

Czasami jest tak, ze nie dostrzegamy tych, ktorzy stoja najblizej i czekaja na kontakt.

Dobry znajomy mojego zmarlego niedoszlego meza mial dziewczyne, taka panna z dobrego domu, zawsze grzeczna, mila, inteligentna, zyczliwa i co wazne- szczera. Spotykalysmy sie sporadycznie, kiedy panowie postanawiali sie spotkac. Jednak zawsze znalazlysmy sie w takiej sytuacji, ze chocby chwilka na osobnosci byla, i dopiero teraz dostrzeglam, ile madrosci bylo w tej dziewczynie. A ja ja zawsze traktowalam jak z innego - lepszego swiata. Dobre ciuchy, torebki, perfumy, musi byc zblazowana panna... tak myslalam.

Po moim wypadku przy moim lozku byla rodzina, znajomi zasugerowani glupimi plotkami nawet sie nie odezwali. Ani kartki, telefonu- NIC. Policja ich przesluchiwala, to wiadomo, juz sie szerzyly plotki. A plotka z ust do ust wiadomo, jak gluchy telefon, rozrasta sie .

Tylko ona, Marta, wspolnie z moja Babcia siedziala przy moim lozku, serki Danio mi przynosila i kosmetyki ,pizamy prala. Tylko z nia moglam pomilczec, nie wysluc***ac idiotycznych : jakos to bedzie, badz silna, co cie nie zabije to cie wzmocni itd. To ona zostawila na moim lozku w Walentyki czekoladki, bo wiedziala, ze Lukasz juz mi ich dac nie moze...

Czasem taki przyjaciel, cichy adorator, czy zwykla zyczliwa dusza nie wola o uwage, czasem my sami musimy wyjsc z inicjatywa. A jak sie nie uda? Trudno, zycie jest podobno tylko jedno :) 

Do dzis mamy dobry kontakt z Marta i mimo, ze ona juz nie jest ze swoim facetem, a ja na drugim koncu swiata, to uwazam, ze z czasem stalysmy sie przyjaciolkami. Takimi, ze nie czujemy presji opowiadania sobie kazdej bzdury, ale gdyby cos sie dzialo, to jest pierwsza osoba, do ktorej dzwonie po rade, albo zwykle wygadanie sie.

 

Druga strona kalosza - Ci co nie zabiegaja o przyjaciol, milosc, zazwyczaj sa lubiani i kochani najbardziej :) 

Re: s.o.s.


Adi25:
ja z chęcia dam ci inne spojrzenie na Ciebie i rzeczywistosc, zapraszam do korespondencji

 

 a to ciekawe ;) dawno mnie tutaj nie było, dziękuję wszystkim za odpowiedzi; a Tobie Adi25 za propozycję, której tutaj chyba nie sposób zrealizować 

s.o.s.

jakbym czytał swoje myśli trzy lata temu.... do tej pory niewiele się zmieniło poza mną mam jedną osobę z którą mogę pogadać o wszystkim i to mi na "Dziś" wystarcza najlepszy sposób na samotność to nie mieć na nią czasu inwestycja w siebie bardzo pomaga studia w wolnym czasie francuski bo angielski po latach w szkole mi się znudził a doszedłem już do takiego poziomu który mnie satysfakcjonuje a jeżeli jeszcze jakimś cudem znajdę chwile wolnego  to czytam książki co do ewentualnej miłości raz szukałem i to był mój błąd więc teraz czekam aż mnie sama znajdzie:D  jeżeli znajdziesz  jakąś pasje i będziesz się spełniała w tym co robisz to  nie będziesz miała czasu na samotność a zupełnie w międzyczasie   :)