MENU

Forum - Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Moi Drodzy! Miło mi przystąpić do Waszego grona! Z uwagą czytałam Wasze wypowiedzi i martwi mnie, że poza wyjątkami, portal Wasz - czy może powinnam powiedzieć, NASZ-prezentuje się smutno i straszno! Gdyby było choć śmieszno i straszno! Oczywiście, Nasza sytuacja jest skomplikowana w różnorakim stopniu, ale zawsze jest niełatwa, jednak może przydałoby się więcej dystansu do siebie samych i do świata. Może czasem warto się z siebie trochę pośmiać. Przecież nikt nie zawinił, że dysponujemy tylko jednym okiem! Nie odwracajmy się od świata, arbitralnie zakładając, że nikt zdrowy nie ma szansy Nas zrozumieć! Jeśli sami będziemy zniechęcać innych ponurą miną i nieprzychylnym nastawieniem, jaką szansę dajemy światu, by się do Nas zbliżył, szanował Nas i zrozumiał?   

      

            Kochani! Mam pomysł! Najpierw uświadommy sobie, jakie wspaniałe posiadamy zdolności mimo Naszej ułomności! Że jesteśmy wrażliwsi na cierpienie innych, że mamy lepszy słuch, że... Na pewno potraficie wymienić wiele atrybutów, które wyróżniają Nas spośród osób zdrowych! Idąc tym tropem, jak sugeruje tytuł zainicjowanego przeze mnie wątku:

 

                                     Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!  

                         Opowiedzcie anegdotę i pośmiejmy się!

 

Pośmiejmy się z siebie samych, Kochani! Bo cokolwiek strasznego dzieje się w Naszym życiu, NIE DO SMUTKU ZOSTALIŚMY STWORZENI!     Ja zacznę i opowiem Wam króciutko dwie śmiesznostki z życia "ślepaka", czyli z mojego własnego życia, a Wy, mam nadzieję, szybko do mnie dołączycie i już po kilku dniach nie będzie tak upiornie smutno na Naszym forum! 

 

 

                                                ANEGDOTA PIERWSZA: 

 

          Jadę z mężem ulicą Grójecką w Warszawie. Wracamy z Krakowa. Jest lato, bezchmurne popołudnie, ale słońce łaskawie w oczy nie świeci. Po prawej stronie (jadąc z południa Polski, oczywiście) w odległości dwóch czy trzech kilometrów znajduje się lotnisko Okęcie. Przed chwilą wystartowała z niego wielka pasażerska maszyna i leci ku nam. - Zobacz, Kochanie, jaki wielki - mówi mój mąż, który od szesnastu lat nie jest w stanie przywyknąć, że NAPRAWDĘ mogę czegoś nie dojrzeć. - Co? - pytam. - No, samolot przecież, wielki jak krowa, tuż przed nami, zaraz wleci nam do auta! Przecież musisz go widzieć! ... Odwraca głowę, zupełnie nierozsądnie, od kierownicy i patrzy na mnie z takim zdumieniem, jakby widział mnie pierwszy raz w życiu. A ja naprawdę nie widziałam tego kolosa na bezchmurnym niebie. Nie widziałam, chociaż nikt by w to nie uwierzył.Ps. Wielu z Was, tych, którym jedyne oko lepiej służy, na pewno zdołałoby zobaczyć obiekt o wiele mniejszy niż samolot lecący tuż nad Wami! Ja tylko raz dojrzałam lotniarza i do tej pory to wspomnienie mnie uszczęśliwia!

 

 

                                         ANEGDOTA DRUGA:  

 

              W początkach znajomości z moim mężem, zabrałam Go w Tatry, modląc się skrycie, żeby tak jak ja pokochał góry. Stoimy na Cyrhli - w połowie drogi między  Łysą Polaną a Zakopanem i ja pokazując palcem objaśniam Mu, co jest czym: to Giewont, ten śpiący rycerz, z krzyżem na głowie, to Przełęcz pod Kopą Kondracką. to Kasprowy Wierch, to Świnica, to Królowa Kopa nad Doliną Jaworzynki, a pod nimi Nosal. Mąż patrzy i zachwyca się, że tak wszystko wiem, pamiętam. - Jak mam nie pamiętać, pytam, skoro jeżdżę w Tatry od dziesiątego roku życia? - A krzyż na Giewoncie widzisz? - chce wiedzieć mąż. - Ja nie, ale Ty na pewno -odpowiadam, śmiejąc się, jak zawsze, gdy ktoś mnie o to pyta. - Ale to taki kolos! - on na to.- Wiem, ale nie widzę go... Na to Moje Szczęście wyjmuje z torby lornetkę, ustawia ostrość i podaje mi. Patrzę i patrzę, a krzyża jak nie było tak nie ma. Mówię mu o tym, a on tylko kiwa głową i filozofuje. -Skoro jedno z nas go widzi, a drugie jest przekonane o jego istnieniu, to z całą pewnością ten krzyż tam stoi.  Ps  Kochani, czy ktoś z Was także nie mógł dojrzeć Giewontowej korony?          

 

Pozdrawiam Was gorąco i zachęcam do snucia własnych opowieści!                                  Uśmiechnijcie się! Szeroko!Ĺ�miech

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Uśmiechaaaaaaaaaaaam się aaaaaaż mnie policzki bolą i szczękościsku dostajęęę :))))

Jak żaaaaba, która mówi : maaarmeeelaaadaaa :D

 

Witaj Cesarzowo, miło byłoby poznać Twoje imię. Buziaki

 

Jakie mamy jeszcze zalety?

Widzimy tylko dobre rzeczy, ponieważ oko od tych złych poszło precz :))))) 

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

 Droga Kornelio! W tym miejscu odnoszę się jednocześnie do Twoich dwóch wypowiedzi. Zamieszczonej powyżej i w wątku Kreski. Nie śmiałabym nigdy bagatelizować Naszych problemów. I nie jestem taką "Wesołą Iskrą", jak sugerujesz Kresce (którą przez niedopatrzenie przemianowałam na Kropkę!}. Sądzę tylko, że podchodzenie do Naszej ułomności jak do kamienia Syzyfa, którego nie da się wtoczyć na górę, czyni nam samym krzywdę. Jeśli czegoś nie można zmienić, trzeba to zaakceptować, albo człowiek rozpuści się we własnej żółci i goryczy. A kogo to zrani? Ludzie popatrzą na nasze naburmuszone twarze i w końcu odejdą, a z tym całym balastem zostaniemy sami. Nie ma nic gorszego niż demonizowanie własnych nieszczęść! Tak uważam, ale oczywiście to opinia na mój prywatny użytek. Jeśli ktoś chce płakać nad swym losem nie mogę mu zabronić. Ja też miewam chandry, depresje i napady agresji przez własną półślepotę. Ale z łez, poza krótkim oczyszczającym płaczem, nie wynika nic dobrego, a z pogody ducha owszem. Dlatego traktujmy jak najpoważniej nasze zdrowie, rozmawiajmy jak najbardziej serio o naszej jednooczności, ale czasem też się pośmiejmy. Nie tylko z dowcipów, komedii, czy gagów. Także z siebie. Wszak umiejętność śmiania się z siebie jest cechą ludzi inteligentnych, a nam jak sądzę szwankują oczy, a nie IQ? W każdym razie, przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni moją zachętą do tego typu wspomnień i opowieści. Nie miałam intencji nikogo urazić!         

Życzę Wam wszystkim zdrowia! Jeśli oko nie może, niech serce zobaczy więcej.

 Ps. Świetne zdjęcie, Kornelio! Kapitalnie na nim wyszłaś!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Cieszę się, że trafiłaś do nas - i nadal uważam, że wniosłaś dużo radości i świeżego powiewu :)

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

O MAMMA MIA!!!! kogoś takiego nam tutaj brakowało,kogos kto wniesie na to forum powiew świeżego optymizmu!!!!!! witam cie serdecznie i jednocześnie bardzo ci dziękuje ,po prostu za to,że jesteś!!!oby tak dalej....aż warto wytężać i tak już słaby wzrok by czytać twoje posty!!!POZDRAWIAM CIE SERDECZNIE!!!

 

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Jezu! Ale niespodzianka! Ale niespodzianka cudna! A to w nagrodę tak Ci powiem:

Uo Jezusicku Psenoświntsy! Co jo żek tu pseczytała? Toć żek chilkie temu malućko Mateuskowi jednemu fojnemu chłopockowi mówiła, ze sie stund wyniejść muse, bo mnie tu nikaj to nie lubio, bo tu prawie same bajoki sakramenckie a dziecki malućkie a bojaźliwe wielce siedzo. To co tu po mnie! A ty mi tu dobawias, ze ja Ci potsebno dziewuska jestek? O jakiegoz ty mi balsamu duso dobra a mundra na serdusko połozyła. Oni tu tylko jojco a jojco i śmioć sie nie kco! To samej mi sie do włosnego uoblica śmioć nie kciało i póść stund na wieki żek myślała. A teros nie! Nie póde, az mnie Kornelio wyzuci! I mencyć a drencyć wsyćkie marudy bede po wse casy moim dobrym humorkiem! A tobie duso poćciwa dziekujo piknie, ze sie choć jedna na zecach dobrych znos! Jak to mówili Uociec Chsystny uod mafiji italskiej - com go Mateuskowi dzisiek jus psytacała: Na matyrace! Na matyrace! Zbójować! Tańcyć! A śpiwoć gromko! Hej!

To tero Ty, dusycko miłościwa moze cosik uopowies śmiesnego ze swego zywota!

Cekom! Ściskom Cie seredecnie a mocno, coby cuć było, żek Cie uod razu pirsego polubiłak! Hej!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Cesazowo, ani jo Ci myśla wywoloć twom pienknom żyć z tego mijsco. Daj ludziom trosku casu, kochanieńka. One som w szoku, ze nie widzom co napisoc, hej! :D

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

rzeczywiście ,nie ma co sie śpieszyć,na pewno wszyscy cie tu polubią(bo jak można nie lubieć kogoś tak pozytywnie zakręconego jak ty!)tylko potrzeba troszke czasu,ja tez byłem optymistą ,wiecznie uśmiechniętym ,zakreconym chłopakiem-ale było tak przed tym zanim zaczęły mi się moje problemy z oczami,ale juz od jakiegoś czasu humor mi wraca,a ty tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu ,że nie ważne co się dzieje,ale ważne żeby zawsze iść do przodu z " uśmiechniętą gembą"...Uśmiech... aha i anegdotka z życia wzięta( nie z życi-czyt. dupa po śląskuPerskie oko)

więc tak:

podczas pobytu w szpitalu(oczywiście operacje i leczenie oczu),razem z kolega wyszliśmy przejść się po szpitalu,z nudów wiadomo jak to w szpitalu,nasz oddział był na 12 piętrze a piętro wyżej ginekologia,więc my nie wiele widząc zajechaliśmy windą piętro wyżej,byliśmy pewni że to nasz oddział,więc weszliśmy do naszej sali(tak sądziliśmy) ,chwila ciszy a tu krzyk...potem znowu,ale to już krzyk jak się potem okazało położnej ,że mamy sie wynosić...wiec poszliśmy,wytłumaczyliśmy pielęgniarce co i jak,a ta nam powiedziala że weszliśmy do sali gdzie przeprowadzane są badania ginekologiczne,a że owa pielęgniarka była młoda nie miała oporów żeby nam powiedzieć że weszlismy na wprost pani,która przygotowana byla do badania,każdy wie w jakiej pozycji itd...heh do tej pory mamy z tego ubaw,a badana ciężarna miała szczeście że nic nie widzieliśmy........

hehe,od tamtej pory w polskim języku obowiązuje przysłowie: góra z górą sie nie zejdzie ,a ślepy z ciężarną zawsze....

hehe pozdrawiam

 

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

A dyć ja Kornelko moja nie wiedziała, ze ty w góralskiej mowie tako obcykano jesteś! Ale to piknie mowem ludzko usłyseć nie ino ceperskie pogojtki! Hej!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Onlyhopku Mileńki, to genialna historia, a pointa jeszcze więcej! O to ciotce Waszej - czyli mnie, bo wygląda, że kalendarz mój najbardziej, durnowaty, się pospieszył -  jednooczne dzieciaczki Kochane, szło! A szkoda chłopaki, żeście tej ciężarnej dziewicy nie dojrzeli! Może jaka rasowa dziewuszka była, do popatrzenia zdatna...

Pozdrawiam! Buziolki Wam przesyłam!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

No cóż, ostatnio zdarza mi się także wyjść z domu z przekręconym okiem ( tzn protezą, ale to ciągle moje oko przeca ), ale mam to gdzieś :) Lepiej, żeby ludzie się interesowali niezdrowo, niż wcale, hehehe.

 

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Słuśnie, Kornelko moja prawis, gorzołki by Ci podloć tseba! Hej! Niechze ludziska patso a dziwujo sie, a zazdrosco, ze sami oka nie majo, coby mogli nim powiercić!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

Wstoło jo, umyła sie, ubrała, zrobiła żech żarcie dla siebi i córku, zajrzała żech na jednoocni łorg i łoplułam ekran :D

Za gorzałkie to jo podziękuja, ale winko bych wypiła chyntnie! W dobruśkim towazystwie zawse smakuja!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

To jo Ci moze nalewki słodziutkiej na cereśniach i śliweckach przyządzanej podeśle. Hej!

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

A jużci, chętnie :) Na śliweckach ino, bo łone som dobre jak lipcowe słonecko :) 

Hej Cyklopy! Rozchmurzcie się!

A dobre! To juz Ci nalewom do dzbanusków i wysyłom k Wielkopolsce. Hej!!!